niedziela, 21 grudnia 2014

*SAHAB AMIR | OG.| ACHAŁ-TEKE

9.000 h

|Informacje|



Imię: *Sahab Amir
Płeć: ogier
Rasa: achał-tekińska
Maść: jelenia przydymiona
Data ur.: 12.VII.2009r.
MatkaLa Sahara Sahab
Ojciec: Chaos Amir
Predyspozycje : • ujeżdżenie L • hodowla •pleasure •wystawy


|Galeria|



[1] [2] [3] [4] [5] [RODOWÓD]




|Opis|

Historia: Amir urodził się w pewnej hodowli koni na zamówienie pewnej kobiety, będącej fanką achałów. Posiadała już dwa quartery - pewną starą klacz oraz młodego ogierka, a nowy zwierz miał być po prostu spełnieniem jej marzeń i pięknym uzupełnieniem w przydomowej stajni. Wracając, Amir urodził się bez problemów. Jego ojcem był piękny ogier z Summer Berrym, matką zaś niezbyt znana, lecz również urodziwa jelenia klacz. Gdy miał pół roku znalazł się u swojej właścicielki, która z wielkim zapałem wychowywała go i rozpieszczała, ile tylko mogła. Niestety, kobieta uległa wypadkowi latem 2014 roku i okazało się, że nie jest w stanie nie tylko jeździć, ale i opiekować się swoimi końmi... a że znała Podkowę spytała się jej, czy mogłaby się jej ujeżdżonym w westrnie achałem zaopiekować. Właścicielka Rancha Arisha zgodziła się i Amir znalazł się w naszej niewielkiej stajni.

Podczas pracy: Bomba. Bomba energii. Inaczej nie da się nazwać tego konia. To zdecydowanie nie jest łatwe zwierze: lubi dominować, potrafi być agresywny, na dodatek szybko się uczy i równie szybko nudzi. Nie wybacza błędów, nawet tych najmniejszych - wystarczy jeden takowy, a Amir natychmiast to wykorzystuje. Coś, co trwało jedną, dwie sekundy trzeba później naprawiać przez dwie kolejne sesje treningowe... Mimo tego, praca z tym ogierem daje na prawdę masę satysfakcji: bo jeśli już widać pozytywne efekty, to są one na prawdę zdumiewające.

  • Praca z ziemi: Kontrola, kontrola i jeszcze raz - kontrola. Nie można spuścić go z oczu, szczególnie, gdy dopiero zaczyna się pracę z nim - jeśli nie zdobyło się jeszcze jego szacunku i zaufania potrafi wpadać na przeróżne i nie raz bardzo niebezpieczne dla człowieka pomysły. Jest dość oporny na naturalne metody pracy, nie oznacza to jednak, że nie przynoszą one efektów: przynoszą, i to olbrzymie, jednak po większej ilości sesji, niż z innymi końmi. Z racji swojej na prawdę sporej odwagi niemal niczego się nie boi, dzięki czemu odczulanie go w większości przypadków nie jest nawet konieczne. 
  • Pod siodłem: Przede wszystkim, jeśli się wcześniej nie wyżyje, czy to pracując z człowiekiem z ziemi, czy przez dłuższy galop po ujeżdżalni nie ma mowy z nim o jakiejkolwiek konkretnej pracy z siodła. Gdy jednak pozbędzie się już nadmiaru energii staje się niezwykłym, choć dalej bardzo trudnym koniem. Potrafi się szarpać, sprawdzać jeźdźca, odmawiać wykonania poleceń, tak długo, aż jeździec odpuści (co może być wręcz katastrofalne w skutkach, bo koń zacznie sobie robić po prostu to, co mu się podoba), bądź aż to jemu się znudzi. Większość treningów z nim to prawdziwa walka. Ma jednak spokojniejsze dni i wtedy właśnie pokazuje, jak cudownym koniem potrafi być: chodzi równiutko, wyglądając niczym laleczka z bliskiego wschodu, wykonując większość poleceń bez najmniejszego zarzutu i przy okazji bardzo szybko poprawiając swoje błędy. 
  • W terenie: Nie należy do bezpiecznych koni. Nie płoszy się raczej wprawdzie, jednak ponoszenia to u niego coś najzwyklejszego w świecie. Chce się ścigać, czy to sam ze sobą, czy to z innymi końmi, biec przed siebie, gdy tylko widzi zdatną do tego przestrzeń, jednocześnie będąc gotowym pokopać każdego konia za nim i ugryźć tego przed nim. Z tego powodu raczej unikamy wyjazdów w teren z Amirem: lepiej nie ryzykować własnego życia dla takiejprzyjemności, a mamy nadzieję, że z czasem uda nam się sprawić, aby ogier był łatwiejszy do kontrolowania - i dopiero wtedy porządnie zabierzemy się za ćwiczenie z nim wyjazdów poza teren stajni.

W stosunku do ludzi: Potrafi być na prawdę wredny i agresywny, szczególnie względem obcych. To koń, który nie boi się człowieka i bez problemu go ugryzie, czy kopnie. Zdarza się też, że zacznie wyrywać się i stawać dęba, gdy jest prowadzony na uwiązie, a akurat coś mu się nie spodoba. Dlatego też wolimy, aby nie zbliżał się do niego nikt niedoświadczony. Na całe szczęście, jeśli czuje względem człowieka już jakiś szacunek zmienia się w naprawdę potulnego i miśkowatego konia, bezustannie jednak sprawdzając, czy ta osoba aby na pewno nadaje się na przewodnika. Dalej potrafi też być wredny, szczególnie podczas siodłania: bardzo nie lubi zapinania popręgu i chyba po prostu nie może powstrzymać się, aby nie spróbować ugryźć tego człowieka, czy też konia, który stoi najbliżej.

  • Podczas podróży: Nie boi się koniowozu. Raz nawet udało mu się uciec z pastwiska i schować przed deszczem właśnie w takowym, akurat otwartym. Dlatego teoretycznie nie powinno być z nim problemów... ale Amir, jak to Amir, musi mieć swoje humorki. Zależnie od tego, jaka relacja łączy go z osobą do koniowozu go wprowadzającą potrafi się buntować, wyrywać i próbować stawiać dęba - bo najzwyczajniej w świecie nie widzi mu się nie raz kilkugodzinna podróż - ale i przy odpowiednim podejściu da się go do środka wprowadzić bez problemu. Sama podróż go nieco irytuje, nudzi, przez co czasem nieco kopie w ścianki, zdarza mu sie rżeć, niemniej w dalszym ciągu jest dość rozluźniony. Z wyprowadzaniem zaś jest o tyle trudno, że Amir zwykle tak bardzo chce wydostać się na zewnątrz, że wyskakuje ze środka niczym poparzony, niezależnie od tego, kto go prowadzi, przez co trzeba na niego strasznie uważać.


W stosunku do koni i innych zwierząt: To strasznie dominujący ogier, skory do bójek i kłótni, dodatkowo, jeśli tylko wyczuje grzejącą się klacz, jest na prawdę trudny do opanowania. Z tego powodu z bardzo małą ilością koni się zgadza - jedynie z Forte, z którym wychował się niemal od źrebaka bardzo dobrze się dogaduje i wyraźnie lubi się bawić. Inne konie mają się go słuchać, przepuszczać, schodzić mu z drogi, gdy on tego chce - inaczej zaczyna się walka. Przez jego charakter jest bardzo problematyczny na zawodach, czy jakiś grupowych wyjazdach.
Inne stworzonka zupełnie ignoruje. Jedynie, co raz strasznie zdziwił się na widok owcy, które jakimś cudem pojawiły się na jego pastwisku - zaciekawiły go, jednak nie wiedział co to, jak ma się zachować - zaczął więc wokół nich niemal tańczyć, z daleka stawał dęba, rżał... a owieczki tylko spoglądały na wariującego ogiera rozleniwionym wzrokiem.

W boksie: Zdecydowanie nie lubi stać wewnątrz. Chociaż krótkie stanie w boksie nie robi mu jakiejś kolosalnej krzywdy - jest nieco niespokojny, o ile akurat nie śpi, bądź nie skubie siana - to im dłużej musi stać w bezruchu, tym bardziej nerwowy się robi. Potrafi wtedy nawet reagować agresją względem ludzi wchodzących do niego. Ba, jeśli ktoś za długo stoi przy boksie i albo go za bardzo irytuje swoją uwagą, albo właśnie - nie zwraca na niego uwagi i na przykład głośno rozmawia - może próbować ugryźć. Gdy obok niego przechodzi grzejąca się klacz potrafi robić niezłe larmo, to samo z resztą tyczy się posiłków - to właśnie on najgłośniej ze wszystkich koni na Rancho domaga się pożywienia.  Jakby nie było, to w końcu chłopak z charakterem... Szlachcic jeden.

Na padoku Jak na przewodnika stara przystało, Amir jest bardzo czujny: nie ma czasu na zabawy z innymi końmi, czy jakieś dzikie galopy, jako, że czuje powinność sprawdzania, czy wszystkie konie są bezpieczne. Nie raz można go zobaczyć jak kłusuje wokół ogrodzenia, jakby patrolując teren, a gdy się pasie co rusz podnosi głowę, aby sprawdzić, czy wszystkie konie są bezpieczne i nikomu nic nie grozi. Czasem wprawdzie zacznie się z jakimś bawić, niemniej, nie zdarza się to zbyt często. Sprowadzanie go z pastwiska bywa trudne, jako, że zwykle nie chce opuścić koni, jednak zazwyczaj w miarę spokojnie daje się wyprowadzić przez odpowiednią osobę. Gdy obok jego pastwiska przechodzą jacyś turyści, lub obcy ludzie zwykle podchodzi, przygląda się im i albo wraca na swoje poprzednie miejsce, albo kłapnie zębami i będzie czekał, aż odejdą, nie podchodząc jednak, nawet kuszony marchewką, czy innym przysmakiem.

Na zawodach: Z natury trudny do opanowania, podczas pracy na rozprężani potrafi zmienić się w prawdziwego diablika, który próbuje pokopać i pogryźć wszystkie konie wokół. Wprawdzie doświadczony jeździec potrafi nad nim zapanować, ale i tak Amir strasznie się rwie i buntuje, szczególnie, gdy zobaczy akurat grzejącą się klacz. Nie pozwala rozkojarzyć się ani na chwilę, jako, że skutki tego mogłyby być fatalne. W swoim życiu nie jeździł jednak wiele po zawodach i mamy nadzieję, że z czasem przestanie tak szaleć, przyzwyczajony do wyjazdowego rozkładu dnia.

  • Plesure: Jeżeli uda się go nieco uspokoić przed występem i przy okazji ma dobry nastrój potrafi pokazać się z na prawdę dobrej strony. Ma równe, ładne chody, jest stosunkowo zwrotny, a sama jego rasa sprawia, że cudownie się prezentuje. Zwykle widać, że brakuje mu nieco tego spokoju typowego dla westernowych koni, jednak ze startu na start ten stan się poprawia. Wprawdzie, gdy jeździec przypadkiem straci nad nim kontrole może zrobić się niebezpiecznie - szczególnie, jeśli gdzieś w okolicy jest grzejąca się klacz - jeszcze jednak nie zdarzyło się, aby podczas występu Amir w ogóle zacząłby robić sobie co tylko chce.
  • Ujeżdżenie: Krótka wodza sprawia, że Amir trzyma się bardziej w ryzach, niż w pleasure, ale przy okazji jest znacznie bardziej zdenerwowany, podirytowany - to koń, który od początku był ujeżdżany w westernie, w klasyce chodzi na prawdę bardzo rzadko i jest to tylko taki dodatek, mający na celu wykorzystanie tlącego się w nim potencjału.  Mimo więc, że łatwiej nad nim zapanować, prezentuje się na prawdę dużo gorzej, ponieważ zwykle wyraźnie widać jego stres i zdenerwowanie... ale w końcu to młody koń i większa część życia jeszcze przed nim. Kto wie, może w przyszłości jego zachowanie ulegnie zmianie?

Chody: 
Wszystkie niskie, z bardzo długim wykrokiem, co sprawia, że jest zdecydowanie najszybszym koniem, jaki obecnie stoi na Rancho. Porusza się bardzo energicznie, z dużą gracją. Mimo wszystko, jeździ się na nim dość specyficznie. Jest to spowodowane właśnie długim wykrokiem, o którym wcześniej wspomniałam - przez niego nawet wyciągnięty kłus wydaje się z siodła wolny, w porównaniu do innych koni z Rancha.

Rodowód: Ojcem Amira jest Chaos Amir, stojący w Summer Berry sportowy ogier, po którym nasz koń prawdopodobnie odziedziczył umiejętności, a już na pewno to właśnie po nim na odmianę na głowie. Został już doceniony na kilku hipodromach i ciągle się rozwija. Matka Amira nie jest wirtulna. Jest to jelenia, wystawowa klacz, w stosunkowo zaawansowanym wieku. Jako młoda, wygrywała wiele wystaw, obecnie jednak spędza czas na pastwiskach, wychowując kolejne piękne źrebaki.

Geneza imienia: Sahab to człon wzięty od imienia matki, Amir zaś - od drugiego członu imienia ojca naszego wierzchowca.

|Potomstwo|
---
|Treningi|
|Osiągnięcia|
  1. I miejsce w halterze na Hipodromie Paris <wyniki>
  2. II miejsce w pleasure na Dresagio Stud <wyniki>
  3. III miejsce w ujeżdżeniu w klasie L w Liliowej Zatoce  <wyniki>
  4. III miejsce w pleasure na Hipodromie Saganek  <wyniki>
  5. III miejsce w ujeżdżeniu w klasie L na Hipodromie Saganek <wyniki>
  6. III miejsce w ujeżdżeniu w klasie LL na Dresagio Stud <wyniki>
  7. IV miejsce w ujeżdżeniu w klasie L na Hipodromie Czerwonego Kapturka  <wyniki>
  8. I miejsce w wystawie koni innych ras kat. ogiery na Hipodromie Saganek <wyniki>
  9. I miejsce w wystawie koni innych ras na Hipodromie Paris <wyniki>
  10. II miejsce w I dniu wystawy wierzchowców na Hipodromie Eliksir <wyniki>
  11. II miejsce w finale wystawy wierzchowców na Hipodromie Eliksir <wyniki>
  12. II miejsce w wystawie koni innych ras na Dreagio Stud <wyniki>
  13. II miejsce w rajdzie amatorskim łatwym na Jakarta Arabians <wyniki>
-------------------------------------------------------

|Oferty|
Wyźrebienie: 
Dzierżawa: 800 h
Sprzedaż
Nasienie mrożone: 900 h
Stanówka: 800 h

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz