Konie:
Trenerzy:
- Mila
- Misza
Typ treningu:
- Praca na karuzeli
Miejsce,czas,data:
- kryta karuzela Rancho Aspera
- ok. 30 min.
- 08.12.2014 r.
Wyłączyłam niechętnie laptopa zerkając na godzinę. Super. 12:00 a ja nie mam na nic ochoty. Zwlokłam się nie chętnie na dół myśląc tylko o lodówce. Kiedy zeszłam na dół, pomijając fakt, że prawie się po drodze zabiłam, podeszłam do wysokiego czarnego mebla w kuchni. Przejrzałam wszystko przelotnie i zamknęłam drzwiczki. Otworzyłam zamrażarkę w poszukiwaniu szczęścia. Lody czekoladowe. Idealnie. Co tam jakiś porządny posiłek. Lody są spoko. Usiadłam do stołu pałaszując lody wprost z opakowania. Ale tutaj dzisiaj pusto. Wszyscy jak nie siedzą przy koniach to albo na zakupach albo na spacerze. Założyłam nogi na krzesło, włożyłam na uszy słuchawki i całkowicie poddałam się muzyce. Kiedy wyjadłam już połowę pudełka postanowiłam odłożyć pudełko. Wstałam, schowałam telefon do kieszeni i odłożyłam lody. Zwinęłam włosy w warkocz, założyłam grubą bluzę i wyszłam na dwór z paczką końskich smakołyków. Podbiegłam na pastwisko dla klaczy i wałachów. Otto jak zwykle pasł się blisko ogrodzenia i od razu do mnie podszedł. Wskoczyłam na pastwisko i dyskretnie wyciągnęłam jeden smakołyk z woreczka. Jak to gniady od razu domagał się więcej. Wcisnęłam mu do pyska jeszcze jeden i uciekłam pod drzewa gdzie pasły się dwie klaczki z AG. Ima troszkę się wystraszyła biegnącej wariatki i puściła lekkiego baranka w moją stronę.
- Ej no! Nie chcesz?? - powiedziałam i poruszyłam opakowaniem.
Klacz chyba zrozumiała moje intencje i zaraz zrobiła się potulna. Cat dostała smaczka i uciekła radosnym kłusem w stronę rzeki. Ima oczywiście chciała więcej, ale ja ją tylko pogłaskałam i ruszyłam do Sad'a.
- Zmęczony po zawodach co? - powiedziałam i pogładziłam wałaszka po ganaszach. Kucyk tylko zarżał i od razu zaczął szperać mi po kieszeniach. Ja wyciągnęłam zza siebie opakowanie z przysmakami i pomachałam mu przed nosem.
- Tego szukasz?
Dałam mu jednego, schowałam opakowanie do kieszeni i uciekłam od niego. Tarant zaczął mnie natychmiast gonić i radośnie fikać i rżeć. Zbiegłam z górki, a kiedy się odwróciłam zobaczyłam kłusującego teraz kuca. Oczywiście taka zaspana ja musiałam się wywalić. Koń natychmiast do mnie podbiegł i zaczął mi szperać po kieszeniach łaskocząc mnie. Chwyciłam go za kantar i pogładziłam po chrapkach. Do mojego ciała zaczęła dochodzić wilgoć - bo przecież nadal leżałam na ziemi - postanowiłam więc się podnieść. Wyciągnęłam z worka jeszcze jednego smaczka i podałam kucykowi. Pogłaskałam go i ruszyłam w stronę wyjścia z pastwiska. Sad oczywiście szedł koło mnie a kiedy doszliśmy już do bramki kucyk przywitał się z gniadym. Kiedy tak na nich patrzałam doszłam do wniosku że wałaszki strasznie się polubili. Wyskoczyłam szybko za bramkę i pobiegłam do stajni. Krzyknęłam tylko sprzątającemu Trevorovi że biorę konie na karuzelę, chwyciłam 3 uwiązy i wyszłam. Po drodze napotkałam Miszę która zajadała czerwoniutkie jabłko.
- O hej! Pomożesz mi? - zapytałam.
- Pewnie, ale w czym?
- Chcem zabrać 3 konie na karuzelę. - podałam jej zielony uwiąz i nakazałam isć za mną.
Poszłyśmy na pastwisko dla klaczy i wałachów. Ja podpięłam Outa i Sad'a a Pauli nakazałam wziąść Snake's. Kiedy byłyśmy już obładowane końmi ruszyłyśmy w stronę ich stajni. Chciałam tylko je z leksza poczyścić, ponieważ konie nie były brudne. Ich derki za to strasznie były upaćkane błotem.
Poszło nam to dość szybko jednak Snake's nie chciała podawać kopyt więc musiałam zainterweniować. Misza zobowiązała się troszkę z nią nad tym poćwiczyć a znając nastolatkę na pewno się tego podejmie i już jutro klacz całkowicie się jej podporządkuje. Po pielęgnacji dałyśmy jeszcze koniom po smaczku i ruszyłyśmy na krytą karuzelę.
Wpuściłyśmy kolejno konie do trzech komór w karuzeli a my siadłyśmy wygodnie na wzniesieniu. Chwyciłam w dłoń pilota którym możemy sterować karuzelą i włączyłam. Konie grzecznie szły w kółko w jedną stronę. Otto uwielbiał karuzelę i był bardzo skupiony i zainteresowany zadaniem. Snake's natomiast wydawał się znudzona, opuściła nisko głowę, rozchyliła uszy i szurała kopytami o piasek. Sad najwidoczniej nie był zadowolony jednak starał się wykonać jak najlepiej to zadanie. Snake's która prawie, że tam zasnęła pobudziła się kiedy to tylna przegroda ją popchnęła. Od tego momentu wszystkie konie bardzo ładnie pracowały. Podnosiły wysoko w górę nogi. Stęp był raźny i żywy z czego byłam zadowolona. Otto miał wysoko postawione uszy i nasłuchiwał dźwięku mechanizmu. Sad co chwilkę radośnie rżał że w końcu może pospędzać czas z przyjaciółmi chodząc w kółko. Kiedy Flarcia znowu zasypiała postanowiła zmienić kierunek poruszania się. Nacisnęłam jeden przycisk a karuzela zaczęła się kręcić w drugą stronę. Flara nie wiedziała przez chwilę co zrobić. Obróciła się gwałtownie i zaczęła się niepokoić sytuacją. Sad uniósł na początku lekko przednie kopyta symulując dęba jednak szybko skorygował swoje zachowanie i chętnie ruszy do przodu. Przez chwilę często obracał się do tyłu w stronę klaczy, bo wyraźnie niepokoił się tym, że nikogo przed nim nie ma. Jednak zaraz po tym poczułsię koniem przewodnim i pewnie ruszył przed siebie. Flara się pobudziłą i szła bardzo żywym stępem jakby zaraz chciała kłusować. About natomiast szedł tak chętnie jak zawsze. Zmieniając kierunek delikatnie zakręcił całym ciałem zachowując spokój. Tymczasem my z Miszą strasznie się uśmiałyśmy z zachowań koni. Na tej sali było tak głośno. Konie jakby rozmawiając ze sobą rżały na przemian. Snake's się znacznie poprawiła i dorównała wałachom. Kiedy tak siedziałyśmy rozmawiając o obecnych tu koniach na karuzelę wpadł nasz nowy trener Cameron.
- Przepraszam, bo chyba troszkę się zagubiłem. Gdzie znajdę pokój żeby pasze rozrobić bo chciałbym przygotować specjalny przysmak dla koni na kolację.
- O jej jak miło. W pomieszczeniu gospodarczym w stajni dla ogierów znajdziesz wszystkie potrzebne składniki i na pewno sobie poradzisz. - powiedziałam a chłopak tylko się uśmiechnął i podziękował i wyszedł.
Widziałam że Misza troszkę się zarumieniła no ale nic już nie mówiłam. Postanowiła zmienić kierunek. Snake's teraz bardzo nie ładnie się zachowała ponieważ zaczęła sięę rzucać i kopać. Dobrze że środek był wyłożony gąbkom tak aby żaden koń nic sobie nie zrobił. Jednak po chwili szła już ładnie. Natomiast Otto bardzo zwolnił i zaczął ciągać kopytami po ziemi. Szybko wykrzyczałam jego imię a on skupił się na stępie. Teraz co sekundę rżała klaczka a Sad ją przekrzykiwał. Obie zaczęłyśmy się śmiać a Out się na nas dziwnie spojrzał wykrzywiając w górę żuchwę.
Po jeszcze kilkunastu minutach zabwy w zmiany kierunku na karuzeli i śmianiu się z naszych wierzchowców postanowiłam zakończyć dzisiejszy trening na karuzeli. Kiedy wyciągaliśmy już konie z karuzeli dostrzegłam, że to był niby tylko stęp jednak koniuchy się tak spociły, że koniecze będą derki. Zabrałyśmy je szybko do stajni, wyczyściłyśmy z piasku który napruszył na ich grzbiet, okryłyśmy derkami i na jeszcze dobrą godzinkę, może do dwóch wystawiłyśmy na pastwisko. Dałam konikom jeszcze po marchewce za udany trening i szybko pobiegłyśmy do domu ogrzać się. Nastawiłam wodę na kakauko otworzyłam nasze żelki i zachęciłam Miszkę do rozmowy. Przez dobry moment strasznie się śmiałyśmy obserwując latających na zewnątrz nowych chłopaków jednak potem czas miło nam minął na rozmowie.
***
http://summer-berry-stable.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRuszyły zapisy na pierwszy etap mistrzostw 'Summer Berry Championship 2014' - dresaż.
Zapraszam, Boksi.