środa, 4 lutego 2015

Trening z Ragnarokiem - skoki luzem.

Mila & Ragnarok

Było już późno więc oczywiście byłam pełna energii. Jako, że odpuściułam sobie ostatnio teraz postanowiłam wziąć się za nasze konie. W naszej stajni już na dobre zadomowiły się nasze konie. Jedynie Queenie miała jeszcze drobne problemy z nowym otoczeniem, więc dawaliśmy jej na razie ciepło i bezpieczeństwo w boksie. Wpadłam do stajni ogierasów nie szczędząc każdemu cukru. Blue Capitain chyba do końca mnie nie polubił, bo kiedy mnie tylko widział odchodził w kąt i szczerzył zębole :/ Trudno. Za to nasz nowy Ruskowy nabytek - Ragnarok, był przyjaźnie nastawiony chyba do każdego. Wyprowadziłam arabka przed boks i ładnie przywiązałam, podając mu pod nos siano w siatce. Poszłam po szczotki, zostawiając grzecznego ogierka przy boksie. Zabrałam najnowszy zestaw szczotek i wyszłam zawieszając jeszcze na sobie ogłowie. Wywaliłam wszystko na podłogę przy koniu i przypomniałam sobie o ochraniaczach.. Zwinęłam jakieś czerwone od jakiegoś konieła i wróciłąm do Ragnara który akurat obwąchiwał się z Mayday'em. Kiedy byłam z Ruską i Madd na tym treningu byłą piękna pogoda, a drugiego dnia tak zasypało śniegiem, a temperatura tak masakrycznie spadła, więc przyniosłam jeszcze derkę, z kwiatkami firmy ASPERA STYLE. Taką umożliwiającą ruchy, treningową xd Odpięłam wodze od ogłowia. Szybko wyczyściłam całego kunia i tam kopytka jeszcze i nawet ogon mu rozczesałam! Grzywkę też. Ładnie wziął wędzidło, ogółem bardzo spokojny konik.
Weszliśmy szybko na halę niedaleko stajni, ja oczywiście buty zdążyłam nawet zmienić ! Puściłam ogierasa wolno po piaszczystej hali, a ten pełen energii od razu zaczął kłusować w kółko. Później jednak znalazł lepsze zajęcie i pomagał mi przenosić przeszkody do korytarzyka! No podchodził do każdej z przeszkód, stojących na środku i zwalał z każdej po kolei belki.. Tak, bardzo mądry i pomocny koń! :D Ustawiłam mu przeszkody na dwóch ścianach, z dość dużymi odstępami, żeby chłopak pobiegał troszkę. Otoczyłam wsyzstko taśmą i łapiąc ogiera za ogłowie, wpuściłam w korytarz. Chwyciłam z wiaderka z batami, taki długi mój ulubiony bacik i pogoniłąm konika. Najpierw oczywiście wpuściłam go w drugi korytarz, węższy, bez przeszkód i kazałam mu się troszkę rozgrzać. Machnęłam tylko raz, przypadkowo batem a ten od razu zaczął galopczyć po długiej ścianie. Uspakajałam go, próbując zwolnić ale jak ma energie to niech sobie pobiega. Zwinęłam sznurek z bacika i cały czas zwalniałąm konia. Po chwili w końcu przeszedł do kłusa raźnie wymachując głową. Kiedy zarżał, chyba pierwszy raz widziałam tak zadowolonego konia biegającego w kółko. nawet Otto nie cieszył sie tak w karuzeli, ktorą uwielbia! Kilka kółek pokłusował, pozmienialiśmy kierunki i pogoniłam go do galopu. Kiedy widziałam, że już troszkę się ogarnął i wyszalał, zatrzymałam go i zaprowadziłąm na przeszkody. Od razu nastawił uszy i ogarnął ten "parkurek". Na odpowiedniej odległości powoli go goniłam, ale Ragnarok oczywiście wolał od razu galopem! No dobra! Był już blisko pierwszej, małej, zielonej koperty więc walnęłam za nim batem, tak dla motywacji? Ładnie się wybił i przeskoczył z MEGA zapasem ! Szkoda, że nigdy nie chciał tak ładnie hopsać pod siodłem..  No ale tak pięknie być nie mogło i nasz szanowny pan Ragnar postanowił zatrzymać się na środku, pomiędzy dwiema przeszkodami i zaczął skubac sobie siano rozstawione po bokach. Kiedy podeszłam do niego z zamiarem pooprowadzania za ogłowie, zaczął się cofać i zapierać. Jak tak to tak. Chwyciłam bata i zaczęłam poganiac ogiera. Ruszył z miejsca jak poparzony na kolejną przeszkodę. E, tam, niziutka stacjonatka... Kicnął ją jednym krokiem... Ze stępa by ją przeszedł. teraz miał wyzwanie. Nagły zakręt i zaraz za nim wyższa [ nie jestem pewna czy już takie skkał] stacjonata z hydrą. Ale powiem, arab świetnie sobie poradził. Zwolnił na zakręcie, unikając tym samym poślizgu, później ładnie sie naprostował, na końcu idealnie sam sobie wyliczył foule i nie zwalając skoczył! Zatrzymałam ogierasa i wyprowadziłam na środek hali. Zafundowałam mu porządną dawkę klepnięć i przytulasów. Postanowiła, zrobić coś, czego bym chyba nigdy nie zrobiła na koniu na którym jeszcze nigdy nie siedziałam xd Odbiłam się od jednej z przeszkód i wskoczyłam ogierkowi na spocony grzbiet. Nie chciałam na nim jeździć tylko potulaskać z grzbietu. Troszkę ko kopnęłam i chciał mnie skubnąć w noge , ale chyba mi wybaczył po kolejnym przytulasku. Był wygodny, nie powiem... Zarzuciłam mu na szyję cordeo które wisiało na jednym okserze na środku [z Aboutem ktoś ćwiczył chyba xd] i pochodziłam w kółko. Porozciągałam go jeszcze i chyba czas było się zbierać. Zaraz była 18 więc kolacja...
Zeszliśmy z hali na samym cordeo [miał jeszcze ogłowie ale kit tam xd a! Derka została na hali bo coś się odpieło i kij ją strzelił :P] i skierowałam chłopaka do stajni. Przy jego boksie zeskoczyłam z grzbietu i przywiązałam do jakiejś rączki czy coś. Najpierw go troszkę obczyściłam i postarałam się wysuszyć z potu. Wywaliłąm mu jeszcze niepotrzebne rzeczy z kopytek i nałożyłam derkę, aby to się chłopak nie przeziębił. Schowałam go do boksu. W środku założyłam mu jeszcze kantar, wsypałam owsa i dorzuciłam jakieś witaminki. Młody dorwał się od razu do żłobu cicho parskając a ja tylko poklepałam go po szyi, dziękując za trening.

1 komentarz:

  1. http://zielone-pastwiska.blogspot.com/ Wybór I Championa Zielonych Pastwisk oraz aktualizacja spisu!

    OdpowiedzUsuń