poniedziałek, 15 grudnia 2014

Stajenny teren |Mila&May|Emi&Silver|Ray&Hamp|Cam&Guant|Misza&Prince|Vicka&Sad|

Konie:
  1. Mayday>>
  2. Sad Dwarf  >>
  3. Silver Calvani >>
  4. Guantanamo AM >>
  5. Ressurected Hamp >>
  6. Prince of Night >>
Trenerzy:
  1. Mila
  2. Misza
  3. Emi
  4. Victoria
  5. Raymond
  6. Cameron
Typ treningu:
  1. Teren
Miejsce,czas,data:
  1. las w pobliżu Rancha  Aspera
  2. ok. 14:35 - 15:45
  3. 15.12.2014 r.

Popijając w kuchni herbatkę przeglądałam nowe wydanie gazety "Gallop". Hmm.. Pisało coś o terenach. Od razu nabrałam ochotę na jakiś miły terenik z moimi dziewczynami. Wzięłąm do ręki jeszcze nasz stajenny dziennik w którym zapisywałyśmy wszystkie jazdy naszych koni, kiedy nagle do kuchni wparowały zadowolone dziewczynki.
- Co wam tak śmieszno hmm? - zapytałam Miszę i Vicki.
- Aj bo Sad chyba nie lubi Pauli bo nawet jej do boksu nie pozwala wejść... - zaśmiałą się Vicki.
Dziewczyny wyciągnęły z lodówki po kubeczku "Jogobelli" i usiadły ze mną. Szybko zgarnęłam je do stajni z myślą o terenie. Po drodze spotkaliśmy jeszcze Raymonda który od ok. miesiąca całkiem dobrze czuje się w siodle, i Camerona który szwędał się po stajni miziając każdego konia. Na teren Vicki wzięła Sad'a, ja Mayday'a, Misza Prince'a, Ray Hamp'a a Cam Guantanamo. Cztery ogierki i wałaszek. 
Kochałam tego kucyka a on mnie. Wnosząc siodło do boksu troszkę się zdziwił że nie jest to jego ulubione ujeżdżeniowe tylko jakieś inne. No bo przecież nie pojade w ujeżdżeniowym w teren tylko raczej na wrzechstronnym!? Szybko wyczyściłam walijczyka i wzięłam do ręki ogłowie. Zarzuciłąm mu wodze na szyje i ściągnęłam kantar. Dzisiaj teren na zwykłym łamanym wędzidle. May jak zwykle zaciskał zęby, ale kiedy włożyłam mu do pyska palec od razu uległ . Wyszłam z boksu zmieszając po bat. Po drodze minęłam się z Emi wyprowadzającą Silvera z boksu. Niedawno co przyjechała a już sie zadomowiła. To dobrze. Chwyciłam kask i bat i wyprowadziłam kucyka. Przed stajnią stała już Misza i Cameron. Zaciągnęłam rękawiczki, kiedy to ze stajni wyszła Vicki a z drugiej Ray. Byliśmy już w komplecie i mogliśmy ruszać. Wskoczyliśmy zgodnie na koniska, ustawiliśmy zastęp i raźnym stępem ruszyliśmy w stronę mostu, nieopodal pastwiska ogierów. Ledwo ruszyliśmy a za nami rozległ się krzyk. Wszyscy intuicyjnie się obróciliśmy. Goniła nas puchato ubrana Emi kłusując na Silverze.
- Poczekajcie, poczekajcie! Zabiorę się z wami! 
Poczekaliśmy na nią chwilkę po czym całe nasze towarzystwo pruchnęło śmiechem widzać grubą czapę pod kaskiem Emi.
- Aj widzisz, widzisz... Tutaj nie Kalifornia... - zaśmiał się Ray.
- Ale przyzwyczaisz się nie? - powiedziała Misza.
- Haha, pewnie tylko mrozi mi uszy... Massaaaakra... - powiedziała Emi - ruszajmy już bo zimno! 
Zebraliśmy konie do stępa i raźnie ruszyliśmy. Emi kilka razy powyklinała na spadające jej na kaptur grupe skupiska śniegu... Ale jakoś przeżyła. Konie na razie zachowywały się w miarę spokojnie, tylko Prince był troskzę nie taki jak zawsze. Był spięty a po wjeździe w las stał się strasznie niespokojny. Chcieliśmy wtedy wejść do kłusa jednak z tak niepsokojnym koniem nie mogliśmy.
- Miszka, poradzisz sobie z nim? - zapytałam nastolatkę. 
- Pewnie... Tylko strasznie się wyrywa..
- To wyjedź z nim przed zastęp, znasz miejsce to go porozjeżdżaj.. Nie boisz się chyba?
- Nie... Raczej... - nagle do rozmowy wtrącił się Cameron - Ja mogę z nią pojechac będzie bezpieczniej a Guantuś też lubi biegać. 
- Aj no dobra jedźcie, nie zgubicie się przecież.. 
Pozwoliliśmy im kawałek odjechać, a już z dala było widać galopujące koniska które z kadą sekundą się coraz bardziej oddalały. Ja z resztą zastępu przeszłam do spokojnego kłusa, kiedy to podjechała do mnie Emi. 
- Ale przytuny domekmacie Ci powiem.
- Ty to mi lepiej powiedz jak z końmi, bowidzę że Silver lubi zimę. Tylko czarne plamki zostają.
- Haha, oj tak... Jemu chyba tutaj pasuje, a juz ma nowych kolegów! - powiedziała i w miarę możliwości pogładziłą konika jak najbliżej uszu. 
Jechaliśmy szeroką dróżką więc mogliśmy sobie pozwolić na rozpruszenie się po całej trasie. Po drodze spotkaliśmy się z niemiłymi dla naszych wierzchowców kałużami. Ambiciaki Sad i Silver sobie pohopsali a super szport kucoł Mayday oczywiście unikał pochlapania sobie nużek. Czasem  miałam wrażenie, że oprócz sobą równie interesuje się tylko owsem ... Taki samolub którego trzeba głaskać.. Dlatego go tak kocham.
Wbiłam  łudkę w ogierka mocniej bo chyba zaczął się czuć zbyt pewnie. Negle przed głowami naszych wierzchowców spadła wielka i potężna gałąź. May uniósł przednie nogi do góry robiąc nie wysokiego dęba , a Silver odskoczył w bok, strzelił barana i skoczył przez gałąź i pognał galopem przed siebie. Emi jednak w porę go opanowała i zawróciła kiedy tkiwiliśmy w miejscu, ponieważ Mayday nie chciał sie uspokoić. 
Po kilku minutach spokojnego stępu koniska wystarczająco się ogarnęły a do nas dołączyli już zupełnie rozluźnieni Prince oraz Guantanamo. Ustawiliśmy się w spory zastęp i ruszyliśmy kłusem. Konie ładnie wyciagały nogi, które już zupełnie nie ślizgały się po sniegu. Czując że konie doskonale się rozgrzały i rozkłusowąły krzyknęłam galop!, ścisnęłam kuca łydką i ruszyłam szybkim galopem. Zaraz obok mnie pojawiła się Vicki chwaląc się "ak to Sad szybko biega". Przyśpieszyłam i nakłoniłam kucyka do jak my to mawiamy "dzikiego cwału" . Ma bardzo miękkie chody dlatego też mogłam sobie na to pozwolić. Kiedy konoie z tyłu strasznie wyrwały do przodu a na twarzy Raymonda zobaczyłam przerażenie zwolniłam do kłusa. Obok mnie podjechała Emi z wielkim bananem na twarzy Pogłaskała taranta po szyi i zaśmiała się. Zatrzymaliśmy się przed rozwidleniem udając że zgubiliśmy drogę i nie wiemy gdzie teraz. Emi się strasznie wystraszyła. Jednak najgłupszy jak zawsze Cam ruszył wcale nie cicho i delikatnie Namo i wjechał prawidłową drogą. 
- Ej serio ... Ja nim nie kieruje sam jedzie do domu... - zaśmiał się podnosząc ręce do góry jednak kierując ogiera łydkami.
- Tak jasne.. Skończ deklu i się nie wygłupiaj - powiedziała  wygadana Victoria i walnęła go śnieżką w łeb. 
Ruszyliśmy dalej już praktycznie samym stępo-kłusem. Nie zdarzyło się nic szczególnego oprócz przeskakiwanych kałuż. 
***

Podsumowanie:
Konie zyskały większą odporność poprzez taki zimowy teren bez derek. Mają lepszą kondycję i kolejny trening na koncie. Ekipa świetnie się bawiła jadąc dużą grupką a Emi zapoznała się lepiej z naszą kadrą i otaczającymi nas terenami. 
***

4 komentarze:

  1. hej, popraw galerię w boksie Snake's Flair bo link nie działa! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, chętnie nawiąże współpracę :D
    Widzę, że Out and About się rozwija ładnie, podobnie jak Guantanamo AM :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mamy nowy adres : www.gp-stud.blogspot.com :D
      + dodaje do zakładki współpraca :D
      przy tym 50% rabat na pasze VSA

      Usuń
    2. Ojej! Dzięki ;) Ja kiedy tylko będę mogła również dodam ;) Oj tak, Otto to mój ulubieniec i robię wszystko aby się rozwijał ;)

      Usuń