Maddie & Rebel Yell
Ruska i Powerless
Poprzedniego dnia ciepło powitaliśmy Ruskę w naszej stajni. Przyjechała około 22 więc od razu padła na łóżko w moim pokoju, dlatego musiałam przenieść się do salonu. Dzisiaj rankiem obudził mnie nie tylko dźwięk tłuczonego talerza [tsa... Trevor szykuje śniadanie -,-] ale także donośne prysznicowe śpiewy. Niechętnie spojrzałam na zegarek i dostrzegłam już nie tak wcześnie. Zwlokłam się z łóżka i sprawdziłam wszystkie łazienki. Na dole - Ruska, na górze - zajęte. Szybko przeliczyłam w głowie czas i doszłam do wniosku, że idę czekać pod drzwiami u góry bo brunetka szybko nie wyjdzie.
Całą ekipą spotkaliśmy się dopiero godzinę później przy śniadaniu.
- Hej Livia - krzyknęłam do rozbudzonej dziewczyny siedzącej przy stole. Ta natychmiast mi odpowiedziała po czym czule się przywitałyśmy. Dawno się nie widziałyśmy. Ostatni raz to na zawodach w Asperze [serio bardzo dawno xd]. Cudem nie przeżywałyśmy nie wiadomo ile czasu co się ostatnio działo w naszym życiu. Rus od razu po posiłku zaciągnęła mnie do stajni aby obejrzeć swoje cudeńka które akurat stały u nas. Kiedy wyszłyśmy ja od razu zwróciłąm uwagę na piękną pogodę i świecące słońce. Dziewczyna do razu pobiegła do stajni klaczy. Kiedy już tam byłyśmy ja głaskałam Cinnamon a Ruska w boksie obok całowała po pyszku Sheilę.
- Kogo zabrałaś?
- Oprócz Ragnaroka jeszcze Powerlessa. A co?
Ragnar miał także u nas zamieszkać. Zdecydowałam się go przygarnąć kiedy Ruska się przeprowadzała, i musiała sprzedać kilka koni.
- Bo pomyślałam sobie, że w tak ładną pogodę mogłybyśmy ustawić sobie jakiś wyższy parkurek na świeżym powietrzu. - powiedziałam i prosząco się uśmiechnęłam.
- No dobra, ale może po obiedzie. - przystałam na porę dnia i chwyciłam szczotkę z siodlarni aby troszkę popielęgnować kasztankę. Ruska nadal pieściła swoją kochaną klacz a ja wyszłam na słoneczny dwór wywiesić spocony czaprak któregoś z naszych wierzchowców bo chyba jeździec zapomniał... Już przy wyjściu moim oczom ukazał się pewien gniady konik radośnie kłusujący po betonowej ścieżce prowadzącej na pastwisko.
- Ymm... Ruska? Chodź coś zobaczysz..
Mina dziewczyny była nie tyle co śmieszna a SU PER śmieszna. Wytrzeszczyła oczy i otworzyła usta po chwili zamieniając je w uśmiech.
- No tak.. Bo on.. Lubi sobie wychodzić na spacer - powiedziała przepraszając a ja tylko wybuchłam śmiechem.
Zaprowadziłyśmy Poow'a na pastwisko i ruszyłyśmy do domu.
Czas do obiadu jak i sam posiłek minął nam bardzo szybko. Już pół godziny po obiedzie zgarnęłam Ruskę i Maddie do koni. Ja wpadłam do stajni klaczy po Kaillou a dziewczyny podążyły po ogiery. Nasze nowe nabytki - Kaillou i Rebel Yell nie miały zbytniego problemu z zaklimatyzowaniem się i na spokojnie już mieszkają w swoich nowych boksach. Strasznie polubiłam klacz i z wielką chęcią zabrałam się za nią. Przyniosłam ze stajni szczotki, czaprak z angielską flagą, jej skokowe siodło i ogłowie. Do tego zabrałam czerwone ochraniacze i kaloszki tego samego koloru. Czyszcząc klacz która tylko pochłaniała siano cieszyłam się z wspaniałej pogody. Ładnie podała mi kopytka. Szybko zarzuciłam na jej grzbiet siodło, dodałam tylko ochraniacze i kalosze. Widząc że szybko się uwinęłam zaplotłam tylko klaczy maleńkiego warkoczyka w grzywie i wyszłam z boksu. Dziewczyny przyszły zaraz po mnie i spotkałyśmy się na dworze. Ruska dumnie wsiadła na swojego gniadosza a ja najpierw ustawiłam sobie strzemiona. Maddie prze de mną wskoczyła już na siwka, a później ja.
- Dobra Madd jedź pierwsza na ten odkryty padok, ja pojadę na końcu a Ruska niech jedzie w środku bo widzę, że Poow coś nie taki dzisiaj. - ułożyłam szybko zastęp. Poowerless był pełen energii i miał ochotę szybko pogalopować po odkrytym terenie. Nasze nowe konie natomiast tylko głupio się na niego patrzyły i widocznie oszczędziły sobie takich szopek. Livia szarpiąc się z ogierem po kilkunastu minutach w końcu weszła w zastęp i mogłyśmy spokojnie stępować wśród drzew. Chwilkę zajęło mi ogarnięcie się w skokowym siodle po długiej przerwie ale na spokojnie ułożyłam sobie nogi, poprawiłam kask i pewnie chwyciłam palcat. Już po chwili jechałyśmy obok rzeczki i podjeżdżałyśmy pod górę. Na parkurze stały jakieś przeszkody w klasie około CC więc zostawiłyśmy to tak jak stało, Ruska tylko oksera poprawiła bo dla pani za szeroki był, eh.. Ustawiłyśmy się w szeregu na środku i poszukiwałyśmy pierwszej ochotniczki. No jednak tak szybko do treningu przejść nie mogłyśmy bo pełen energii Poow roznosił Ruskę. Dlatego wyznaczyłyśmy Maddie żeby nam jakąś fajną rozgrzewę przeprowadziła. Jeździłyśmy sobie po całym padoku kręcąc różne wolty, serpentynki, slalomiki wokół przeszkód w stępie i kłusie. Znalazłam sobie dużą wolną przestrzeń i w najbliższym narożniku powoli zagalopowałam. Dziewczyny widząc co wyczyniam z Kaillou zeszły nam z drogi. Miałam teraz wolną drogę więc szybko nakierowałam klaczkę na pierwszą przeszkodę. No przerwa robi swoje więc troszkę opuźniłąm jej skok. Szturchnęła kopytem belkę a ta obsunęła się i spadła. Klacz tylko machnęła łbem i miękko wylądowała.
- Pilnuj się, Mi ! - słyszałam krzyki Madeleine skierowane do mnie.
Nie tracąc czasu utrzymałam temo i już kierowałam klacz na oksera. Tym razem idealnie wyliczyłyśmy wybicie i do tego skoku nie miałam żadnych zastrzeżeń. No może tylko tyle, że troszkę źle się złożyła ale jeźdzca też wspaniałego pod sobą nie miała. Został nam jeszcze ciąg złożony z dwóch stacjonat i małego oksera. Te przeszkody poszły na wyśmienicie. Idealnie wyliczone foule pomiędzy przeszkodami. Ładne wybicia, klacz wspaniale się składała tylko przy ostatniej stacjonacie puknęła kopytem w belę. Zjechałyśmy ze śladu i dołaćzyłyśmy do dziewczyn.
- Ładnie, ładnie tylko z wprawy wyszłaś troszkę. - powiedziała Rus i pogłaskała klacz po szyi.
Poowerless się już niecierpliwił więc brunetka skręciła z nim dwie wolty i z zagalopowania nakierowała chłopaka na pierwszą przeszkodę. Ruska zrobiła to lepiej i w odpowiedniej chwili wybiła się z gniadym. Jest młody i to widać. Tyka w nim taka bomba energii. Szybko przelecieli nad przeszkodą ale przy lądowaniu Poow wyrwał dziewczynie wodze. Dopóki je zebrała koń zdążył już dogalopować do kolejnej przeszkody, a bez żadnych sygnałów po prostu wyłamał. Dziewczyna ledwo się trzymała. Wisiała trzymając się siodła i szyi. Koń na szczęście się zatrzymał a Ruska mogła się podciągnąć. Włożyła nogi w strzemiona i jeszcze raz wykręciła ogiera. Tym razem jednak poszło im bardzo źle. Koń źle się złożył, zrzucił przeszkodę a Ruska zrobiła strasznie koślawy półsiad. Przed nimi był jeszcze ciąg przeszkód. Tu poszło im lepiej, bo dziewczyna starała sie go zwolnić i troszkę wyszło. Ładniej złożył nogi ale Livia znowu poleciała mu na szyję. Kolejne dwie poszły o wiele lepiej ale Rus zdecydowanie musi z nim więcej popracować.
- No wspaniale po prostu! - krzyknęłam ze śmiechem i wybuchnęłam na cały padok. Madd nie czekając aż się uspokoję wyjechała z szeregu i chwilkę męczyła się z koniem poganiając go do galopu ale w końcu się udało. Jeju, straszny leń z tego Rebel'a. No ale zmienimy to. Jego mamą jest nasza nowa klaczka, powiem, że urok po niej na pewno odziedziczył.
Już po chwili Madeleine ze swoim chłopakiem przeskoczyli nad pierwszą przeszkodą. Tak! Technikę chyba też. Jednak po tej przeszkodzie chyba poczuł dziki zew i zaczął wymachiwać łbem i coraz bardziej przyśpieszać. Dobrze, że dziewczyna na co dzień ma do czynienia z takimi końmi więc nie sprawił on jej większego problemu. Ładnie i szybko nakierowała go na żółto białego oksera, mocno ścisnęła ogiera łydkami, co skutkowało tylko ładnie pokonaną przeszkodą. Musimy coś zrobić z tymi latającymi po bokach nóżkami, ale myślę, że jeśli powierzę tego konia właśnie Madeleine wyrośnie nam całkiem ładna perełka.
- Nie chcesz go czasem sprzedać ? - słyszałam ciche pytanie przyjaciółki.
- Nieeee. Na razie. Czuję , że to będzie owocna współpraca, ale jeśli coś mnie kiedyś przyciśnie, nie zapomnę o tobie. - zasmiałam się pod nosem.
Kiedy Yell wylądował znowu starał się coś zrobić z jeźdźcem ale Maddie jest twarda i tak łatwo się nie da żadnemu kopytnemu. W ciągu ładnie wyliczyli foule jednak w trakcie najazdu na ostatnią dziewczyna popuściłą mu troszkę wodzę przez co wyrwał do przodu i za późno się wybił.
- Popracujesz z nim trochę młoda. - powiedziałąm podjeżdżającej do nas dziewczynie i puściłam jej oczko. Ona tylko się uśmiechnęła i pokiwała głową.
Rus jeszcze troszkę pokręciła slalomy z Poowerlessem i mogłyśmy wyjeżdżać. Nie zapowiadało się na śnieg czy deszcz, więc ściągnęłam spocone siodło z klaczy i powiesiłam razem z czapraczkiem i podkładką na płot. Później się po to przejadę. Wsiadłam z płotu na klacz na oklep i ruszyłam raźnym kłusem z padoku. Dziewczyny jednak postawiły na siodła i ruszyły za mną. W połowie drogi już po rozkłusowaniu przeszłyśmy do stępa. Ruska musiałą powstrzymywać ogiera żeby nie szedłjej w stronę trawy i rzeki a ja z Maddie tylko szłyśmy i się śmiałyśmy.
Już po rozsiodłaniu zabrałyśmy koniki na myjkę w pomieszczeniu które kiedyś było stodołą. Rebel chyba nie miał na toochoty i kłapał zębami w stronę brunetki. Nasze wierzchowce natomiast stały zrelaksowane tylko co jakiś czas otrzepując się z wody. Po pielęgnacji każdy dostał od nas po marchewce i został zamknięty w boksie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz